Udało mi się dokończyć scrapa, którego rozgrzebałam przed wyjazdem. Nie do końca wyszło to co chciałam :( Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć ... Mam nadzieję, że mój Syn się kiedyś nie obrazi za te różowości :) Po raz kolejny stwierdzam, że najcudowniej mieć chłopaka, ale do scrapowania bardziej jednak się przydaje córka :)
Dziękuję Wam za przemiłe komentarze i odwiedziny. Cieplej mi się od nich robi jakoś:)
Cieplej...ehhh... piasek, morze... Dlaczego niektórzy mają pecha i nie rodzą się bardziej na południe? :)
Wracając jeszcze do scrapa chciałam powiedzieć, że misia uszyłam własnymi rękami - co przy moich zdolnościach krawieckich jest wyczynem :) Tło i klamerki do bielizny również domowej roboty.