"Na ostatnią chwilę" - tak było zawsze. Do klasówek też uczyłam się dzień przed, a wypracowanie zdarzyło mi się napisać na przerwie, tuż przed polskim :) Tym razem nie z własnej, tylko zleceniodawcy winy, robiłam kartkę kilka godzin przed imprezą. Biorąc pod uwagę, że zazwyczaj pracuję w iście żółwim tempie i stworzenie kartki to kwestia dwóch do kilku dni, był to wyczyn nie z tej ziemi. Jak na mnie :) Powiem więcej - skleciłam ją jednocześnie sprzątając, bo po prostu musiałam zrobić obydwie rzeczy. Jedynym ułatwieniem było to, że nikt, wyjątkowo, mi nie przeszkadzał :) Żałuję, że nie mogłam jej dopieścić, choć może to i lepiej, bo pewnie bym ją, po swojemu, zeszmaciła paćkając i szarpiąc :)))
Przy okazji polecam candy Riddersholm Design
A oto i moja kartka - co niezwykle rzadko się u mnie zdarza - z gotowych papierów.
E, wcale nie widać, że szybciorem. Ja i nad taką ślęczałabym kilka godzin dobrych, zanim wybrałabym ten ładny papier i pogodziła się z faktem, że trzeba go pociąć:-) Bardzo fajna, niby nie zdążyłaś poszargać, ale ten sprany granatowy trochę nadrabia ów brak:-)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod moją przedmówczynią... :D
OdpowiedzUsuńCudna jest!!!
OdpowiedzUsuńPięknie skomponowana :)
Kolory... miód :D
:*
Jest taka wyważona, super kolory i kompozycja.
OdpowiedzUsuńMobilizujesz mnie do pracy bo lenię się od kilku miesięcy